Logo Torn  
19 09 10 POZNAŃ
koperta
 
News

 12-10-2010

Zakupy, zakupy!
 20-07-2010

Pirelli wspiera najmłodszych.
 09-06-2010

Wracamy.
 18-05-2010

Wywiady ze zwycięzcami klasy STK 600 Junior
more
 
kalendarz

 01-02.05.2010 - Modlin
 15-16.05.2010 - Brno
 03-04.07.2010 - Slovakiaring
 24-25.07.2010 - Most
 07-08.08.2010 - Poznań
 21-22.08.2010 - Poznań
 18-19.09.2010 - Poznań

Brak pluginu Flash
strefa
21-07-2009Gadki Asfaltowej Wstęgi 3
Gadki asfaltowej wstęgi 3

Jest to fragment z książki Włodzimierza Kwasa „Gadki asfaltowej wstęgi”, która ukaże się w 2010 roku

Metody walki

Każdy czołowy, doświadczony sportowiec ma jakieś swoje metody walki, pilnie strzeżone i niechętnie zdradzane sztuczki, dzięki którym to właśnie on jest w czołówce, jest mistrzem. Podpatrzyć je może tylko wprawne oko, ale i to nie zawsze. Albowiem mistrzowie swoje ściśle tajne sposoby na zwycięstwo starannie kamuflują.

Jeden z najlepszych zawodników motocrossu i enduro wszech czasów Stanisław Olszewski jest, delikatnie mówiąc, niezbyt dużego wzrostu. W czasach gdy terenówki zaczęto wyposażać w zawieszenia o długim skoku, stały się one potwornie wysokie - określano je mianem drabin. Staszek siedząc na typowej crossówce nie dosięgał nogami do ziemi. Tak więc w motocrossie stojąc przed maszyną startową, musiał w ostatniej chwili wskoczyć na podnóżki i balansując czekać na start. To było niewygodne - musiał się liczyć ze stratą równowagi w newralgicznym momencie. A więc wymyślił metodę, która przeszła do historii pod nazwą taborecika. Po prostu Staszek tuż po dojechaniu do maszyny startowej zsiadał z motocykla , nogami odzianymi w buty crossowe kopał glebę i usypywał sobie z niej odpowiedni kopczyk. W ten sposób jedną nogą bez problemów dotykał do ziemi, normalnie siedząc na motocyklu.

Jeden z naszych najlepszych zawodników wyścigowych Tomek Kędzior najwięcej swoich tytułów wywalczył na Kawasaki ZX-7RR Superbike. Był to stosunkowo szeroki motocykl. Na każdych zawodach Tomek na pierwszy trening z pomiarem czasu zakładał nowe ślizgacze kolanowe. Potem, gdy były zużyte do połowy, na drugi trening zmieniał je na inne, ale zużyte więcej niż do połowy, a tamte zakładał na wyścig. Tak więc drugi trening i wyścig jechał z częściowo startymi ślizgaczami. Po cóż taka zabawa? Otóż część prawie każdego zakrętu pokonywał on na Kawie następująco. Przy maksymalnym pochyleniu owiewka spoczywała na jego kolanie, kolano zaś na ziemi. „Dzik" doszedł więc do wniosku, że z nowymi liderami ma zbyt wolny początek najważniejszego, drugiego treningu i wyścigu. Jadąc na nowych oponach mógłby się jeszcze odrobinę bardziej pochylić i pokonywać szybciej zakręty, ale w tym przeszkadza właśnie grubość ślizgacza. Jest lepiej, gdy wcześniej został już starty około 1,5 cm. Inna sprawa, że taki zużyty ślizgacz nie zawsze dotrwał do końca wyścigu. Wtedy w kombinezonie robiła się dziura...

Znany endurowiec, a dziś maratończyk Jacek Czachor opowiadał mi kiedyś, co robić, gdy trasa rajdu prowadzi przez głębokie, grząskie błoto. Typowa sytuacja w enduro - błotna kałuża, a po obu stronach stoją widzowie ciekawi, jak to zawodnik zaraz będzie się taplał... „Nie wiesz co wtedy robić? - mówił Jacek -Jak to co?! Jechać w ludzi. Oczywiście nie za szybko, żeby zdążyli się odsunąć. Wiadomo, ludzie nie stoją w błocie tylko na twardym". To cała prawda. Z czasów gdy uprawiałem enduro, pamiętam powiedzenie: Po czym podczas rajdu poznać doświadczonego zawodnika i żółtodzioba? Młodzian przyjeżdża na metę umorusany od stóp do głów na motocyklu, który ledwo widać spod błota. Zaś stary wyjadacz kończy rajd w stanie takim , jak do niego wystartował.

O tym, że metody walki nie muszą być spektakularne lecz skuteczne, najlepiej świadczy pewien dowcip. Wiele lat temu, gdy polska reprezentacja siatkarzy osiągała światowe sukcesy, na pewnej konferencji prasowej ze słynnym trenerem Hubertem Wagnerem jak zwykle z czegoś niezadowoleni dziennikarze zarzucali mu, że drużyna gra bez wyraźnej metody. Że Japończycy tak, Rosjanie inaczej, a Polacy jakoś tak dziwnie, bez wyraźnej taktyki. Trener Wagner wzruszył ramionami i opowiedział dowcip: W knajpie siedzieli góral i Japończyk - rozmawiali o metodach walki. Nagle Japończyk wstał, wrzasnął i zamachnął się... Góral podniósł się z podłogi i zapytał - „co tobyło?". „Ju-jitsu atemi" - odpowiedział Japończyk. Po chwili skośnooki znów powstał, podskoczył, krzyknął i machnął nogą. Góral ponownie zebrał się z klepiska i pyta - „co to było?". „Karate-do yoko-tobi-geri" - usłyszał. Po dłuższej rozmowie góral postanowił coś zademonstrować. Podniósł się i po cichu zamachnął. Następnego dnia góral odwiedza Japończyka w szpitalu na oddziale intensywnej opieki medycznej. „Co to było" - pyta gasnącym głosem mieszkaniec Kraju Kwitnącej Wiśni, a góral odpowiada - „ciupaga..."

::: Włodzimierz Kwas :::
Logo MB
Copyright© 2009 TORN RACING TEAM. Wszelkie prawa zastrzeżone. Logo jPalio