Logo Torn  
19 09 10 POZNAŃ
koperta
 
News

 12-10-2010

Zakupy, zakupy!
 20-07-2010

Pirelli wspiera najmłodszych.
 09-06-2010

Wracamy.
 18-05-2010

Wywiady ze zwycięzcami klasy STK 600 Junior
more
 
kalendarz

 01-02.05.2010 - Modlin
 15-16.05.2010 - Brno
 03-04.07.2010 - Slovakiaring
 24-25.07.2010 - Most
 07-08.08.2010 - Poznań
 21-22.08.2010 - Poznań
 18-19.09.2010 - Poznań

Brak pluginu Flash
strefa
15-07-2009Czeskie Rundy – to jest to co tygryski lubią najbardziej

W ubiegłym roku w Brnie też było już znacznie lepiej niż za pierwszym razem, natomiast w tym roku Brno pokochałam już tak samo jak za pierwszym razem Most. Między innymi dlatego, że przy okazji w tym roku moja głowa funkcjonuje już prawidłowo i jazda zaczęła być znowu frajdą a nie walką o przeżycie.

Obydwa tory są bardzo wymagające i bardzo techniczne. Potrzeba trochę czasu, żeby się dobrze w nie wjeździć, ale kiedy to już nastąpi, zabawa zaczyna się na całego.

Tegoroczna runda w Brnie była dość niezwykłym przeżyciem, podczas wyścigu z okrążenia na okrążenie jechałam coraz szybciej i miałam coraz więcej siły. Anomalia jakaś? :)
 Zawsze w wyścigu sił brakuje a ja mogłabym pokonać podwójny dystans bez śladu zmęczenia doganiając kolejnych zawodników. Wygląda na to, że praca nad stylem jazdy przyniosła efekty i zamiast szarpać się z motocyklem zaczęłam pomagać mu jechać.


Start nie wyszedł mi może najlepiej, bo na dużej patelni zostałam zblokowana i w wyprzedziło mnie 3 zawodników a później jeszcze jeden na wyjściu. Uciekli dość szybko zyskując nade mną sporą przewagę długości prostej startowej. Z każdym okrążeniem jechałam jednak coraz szybciej odrabiając straty, dopadałam ich na hamowaniu do dużej patelni i goniłam następnych. W rezultacie zabrakło mi jednego metra przed metą, żeby wbić się na 15 pozycję wśród Polaków. Po skończonym wyścigu czułam niedosyt. Miałam ochotę jechać dalej, a jeszcze chętniej zostać w Brnie na jakiś tydzień i łoić non stop. Tak spodobała mi się jazda po brneńskim torze  :)
I mimo niekoniecznie rewelacyjnego wyniku z wyścigu byłam bardzo zadowolona, bo w końcu zaczęłam robić znowu jakieś postępy. Poprawiłam styl jazdy, urwałam 4 sekundy w stosunku do ubiegłego roku i to było dla mnie najważniejsze.


Most przywitał nas w tym roku typową dla siebie zmiennością pogody. Słońce i deszcz co chwilę na przemian, czyli jak zwykle nie wiadomo było, czy będzie jechało się po mokrym czy po suchym, bo porządnie mokre potrafiło w słońcu w 20 minut wyschnąć tuż przed wyjazdem na tor.

Treningi zaczęłam od poziomu 2.08 Okazało się, że nie będąc w Moście w ubiegłym roku musiałam nauczyć się toru kompletnie od nowa a treningów wolnych za wiele nie było i kwalifikacje odbywały się również już pierwszego dnia po południu. Zapoznanie się na nowo z torem, który jednak przecież uwielbiam nastąpiło dość szybko. W kwalifikacjach pojechałam już 1.55, co jak na drugą przygodę z tym torem uznałam za całkiem dobry wynik.

W wyścigu zaraz po starcie zamieszanie oczywiście potworne. Tor w Moście został kilka lat temu ze względu na bezpieczeństwo spowolniony bardzo ciasną szykaną na końcu prostej startowej. W tej szykanie mieszczą się góra 3-4 motocykle na raz i to też już raczej ledwo, ledwo... ale oczywiście wszyscy usiłują się tam zapakować całą wielką kupą równocześnie. Można tam więc oglądać po każdym starcie niemal w każdej klasie dantejskie sceny. Uwaga wszystkich ze wstrzymanym oddechem skierowana jest na szykanę i dopiero gdy się zdarzy... że wszyscy bezpiecznie ją przejadą, oglądacze robią uff i biegną oglądać ciąg dalszy wyścigu z depo lub z drugiej strony parku maszyn, gdzie widać ładny kawałek toru.

U nas nie mogło się również obyć bez przygody.
Po całkiem niezłym starcie tak jak wszyscy postanowiłam załadować się w tłum samego środka szykany. Wyglądało na to, że akcja ma szanse zakończyć się bezkolizyjnym powodzeniem. Aż tu nagle ktoś stanął przede mną w poprzek drogi i po prostu się zatrzymał. Ktoś inny, nie mając już kompletnie żadnej możliwości manewru przywalił w niego i dwa motocykle tuż przed moimi kołami wywróciły się.  Udało mi się jakimś cudem przy niewielkiej prędkości tak złożyć motocykl w prawo do zakrętu, że na centymetry ominęłam wywracających się zawodników. Może dążyłam pomyśleć uff... a może już nie, bo przełamałam się natychmiast w drugi zakręt ii na wyjściu włączyłam opcję full i pognałam dalej.
Jechało mi się znakomicie przez  6 okrążeń. Wyprzedzałam co chwilę kolejnych rywali i pod koniec szóstego kółka byłam już na 18 pozycji i 9 wśród Polaków.  I wszystko byłoby pięknie, gdyby udało mi się tą pozycję dowieść do mety. Niestety w tym momencie ręce odmówiły mi posłuszeństwa. Mięśnie zmęczyły się tak bardzo, że znowu, tak jak w pierwszej rundzie zaczęłam mieć poważne problemy z hamowaniem i redukcją biegów. Coraz więcej trudu sprawiało mi również operowanie manetką gazu. Konkurencja oczywiście natychmiast skorzystała z okazji i część z tych, których ja wcześniej wyprzedziłam oddała mi natychmiast. Dojechałam do mety na 12 pozycji. Ale zawsze to 4 punkciki zebrane i również 4 sekundy  podobnie jak w Brnie urwane w stosunku do poprzedniej wizyty na tym torze. Dobrze jest :) A myślę, że za chwilę będzie jeszcze lepiej.

Kolejna runda w Poznaniu za trzy tygodnie.

::: as :::
Logo MB
Copyright© 2009 TORN RACING TEAM. Wszelkie prawa zastrzeżone. Logo jPalio