Logo Torn  
19 09 10 POZNAŃ
koperta
 
News

 12-10-2010

Zakupy, zakupy!
 20-07-2010

Pirelli wspiera najmłodszych.
 09-06-2010

Wracamy.
 18-05-2010

Wywiady ze zwycięzcami klasy STK 600 Junior
more
 
kalendarz

 01-02.05.2010 - Modlin
 15-16.05.2010 - Brno
 03-04.07.2010 - Slovakiaring
 24-25.07.2010 - Most
 07-08.08.2010 - Poznań
 21-22.08.2010 - Poznań
 18-19.09.2010 - Poznań

Brak pluginu Flash
strefa
17-06-2009Gadki Asfaltowej Wstęgi 1
Żelieznyj czeławiek.

Jedną z bardziej malowniczych postaci rozgrywek o Puchar Pokoju i Przyjaźni (były to nieoficjalne mistrzostwa wszystkich krajów socjalistycznych) był Rosjanin Aleksy Maskowka. Twardziej z rodzaju „nie gniotsja, nie łamijotsja”, całkowicie zasługiwał na miano „Iron Man”. Czy też raczej „żelieznyj czeławiek”.

We Frohburgu w NRD ścigaliśmy się po trasie poprowadzonej częściowo po okolicznych szosach, a częściowo po ulicach miasteczka. Była ona niebezpieczna – wypadnięcie z większości zakrętów kończyło się uderzeniem w mur kamienicy, plot lub drzewo. Jeden z ciasnych zakrętów prowadził przy bramie jakiejś posesji. W czasie zawodów otwierano ją szeroko. Jeśli ktoś przepędzlował hamowanie do tego zakrętu, mógł się ratować wjeżdżając na podwórko… Pewnego razu, a było to na treningu, jechałem tuż za Aleksym. Weszliśmy w dość szybki, ale i ciasny prawy zakręt. Nagle Rosjanin zawadził kierownicą o słomiany balot, który stał po wewnętrznej na krawężniku chodnika, niby jako jego zabezpieczenie. To oczywiście w ułamku sekundy skręciło mu kierownicę do oporu. Motocykl wystrzelił w powietrze jak wysadzony semtexem. I maszyna, i Aleksy polecieli z wielką szybkością na zewnętrzną tego zakrętu. A tam był chodnik z wysokim krawężnikiem i kawałek dalej parkan wykonany z grubych stalowych prętów. Przejeżdżając uchwyciłem jeszcze kątem oka jak motocykl rozlatuje się na tysiąc kawałków na owym parkanie. Po treningu poszedłem do stoiska radzieckiej ekipy. Obok ich autokaru leżały szczątki wyścigowej maszyny Aleksego. Właściwie ani jeden element nie nadawał się już do użytku. Zamierzałem właśnie podejść do zawodników i zapytać, czy Maskowka żyje i może jest w szpitalu, gdy zza pleców dobiegł mnie głos – „Patrz Wałodia, jakie to wszystko gówno, jak się wszystko całkiem rozleciało”. Odwróciłem się. Przede mną stał Aleksy. Był cały i zdrowy, bez żadnego zadrapania czy bandaża. Nieco zszokowany zapytałem – „a tobie nic się nie stało?”. „A co mi się miało stać?” – usłyszałem w odpowiedzi.

Kiedyś dyskutowałem z Aleksym porównując nasze wyścigi do wyścigów na lodzie, bo w takiej dyscyplinie ten Rosjanin również startował w zimie. On twierdził, iż bardziej niebezpieczne są wyścigi na asfalcie, natomiast ja upierałem się, że te na lodzie. „Przecież w każdym kole masz wielką ilość długich i ostrych kolców – twierdziłem – gdyby ktoś cię rozjechał, przebiją na wylot!” Wtedy Aleksy podniósł do góry podkoszulek i zobaczyłem na jego piersi kilka okrągłych blizn wyglądających jak po serii z kałasznikowa. Potem Rosjanin odwrócił się i zademonstrował mi swoje plecy mówiąc - „No widzisz, że nie na wylot!”

Frohburg nie był dla Aleksego najszczęśliwszy. Niekiedy na tych zawodach sprawdzano wyrywkowo trzeźwość zawodników. Przed jednym z wyścigów zaproszono do dmuchania w balonik dwóch motocyklistów, Polaka – Zbyszka Chomkę i Rosjanina – Aleksego Moskowkę. U Zbyszka probierz nic nie wykazał… Aleksego wykluczono ze startu. Gdy szykowałem się do wyścigu Rosjanin podszedł z naburmuszoną miną i stwierdził – „Zobacz, powariowali! Jeden stakańczyk (szklaneczka), a oni mówią, że ja piłem…”      

::: as :::
Logo MB
Copyright© 2009 TORN RACING TEAM. Wszelkie prawa zastrzeżone. Logo jPalio